
Pań absolutnie nie ruszam. Wszystkie moje faworytki zakwalifikowały się do finału. Ten, kto ciągle (i słusznie) stawiał na Hantuchovą po tak olbrzymich kursach, może być w pełni zadowolony. Teraz jednak nie mam pomysłów. Schnyder-Jankovic. Ta pierwsza, piekielnie skuteczeny serwis (siła i mocna rotacja), niewiele niewymuszonych błędów, Serbka zaś - pogromczyni wydawałoby się będącej w wysokiej dyspozycji Dementievej. Faworyta Hantuchova może już sobie nie poradzić z Kuznetsovą Może, ale nie musi. To właśnie WTA. Jeśli już, dwa sety, ale dla kogo? Nie mam pojęcia...
Na następny ogień idzie ukochana piłka ręczna. Niemiecka: Flensburg (1.4) nie powinien mieć kłopotów z pokonaniem Magdeburga. Poziom i pozycja w tabeli obu ekip, owszem, bardzo podobna, ale forma gospodarzy (14-1-0) na własnym parkiecie to już inna bajka. Hiszpańska: C BM Torrevieja-M Valladoid: czysty under 59.5 (rzadko można trafić tak wysoką linię na tak underową ligę), statystycznym okiem, mecze w Valladoid zawsze kończyły się mniejszą ilością bramek niż u Torrevieja. A przypomnijmy, że pierwsza potyczka skończyła się 25-21. 46 bramek. Mniam!
Piłki nożnej nie tykam. Wczorajszy fix (Montpellier), jeden fix jutro. Dziś żadnego. Szkoda nerwów, zwłaszcza po tym, co zrobiło Zagłębie...
Śledźcie kolumnę: Topowe Mecze. Znajdują się tam także spotkania, których tu nie opisuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz